młodzież na rowerach...
policja też....
a babcia z dziadkiem dorobili się już skutera :D
parking rowerowy można spotkać wszędzie
Oprócz rowerów, taxówek, motorów, autobusów znaczna większość korzysta z metra. Fajnie bo to coś jeździ sobie po szynie pod ziemią, po ziemi, nad ziemią... aż 9 lini! Dzięki temu nie zajmuje niepotrzebnie ulic, hmm może dlatego są miejscami takie szerokie jak autostrady? Wczoraj wybrałam się w odwiedziny do Izabeli i czekała mnie przejażdzka tym metrem samodzielnie po raz pierwszy. Na szczęscie podszedł do mnie chłopka z obsługi który o dziwo umiał angielski i szczęśliwie przejechałam 4 przystanki. Jak mi potem Iza wytłumaczyła: w chinach jak ktoś zna angielski to się z tym bardzo afiszuje, dlatego chłopczyk sam się zaoferował z help :)
metro.Ogólnie moja okolica wygląda imponująco: dużo ciekawych architektonicznie biurowców, jakieś wieksze centra handlowe ( mój carefful jest w galeri która ma 6 pięter!) i dużo butików, zakładów fryzierskich dla ludzi i dla psów też ( tutaj to norma że na jednej ulicy spotykasz nawet kilkanaście takich miejsc!)... ogólnie jest na co popatrzeć. Wszystko utrzymane w czystości i porządku , co krok mozna napotkać pani/pania z wielką szczotką. Zaskakujące czemu mają takie problemy z własną higieną? Wnioskuję że tutaj ważniejszy jest wygląd ulicy niż zapach własny... każdy naród ma inne priorytety.
architektura w centrumstarbucks coffie jeeee :D!!!
Ale nie jest tak do końca różowo.Wystarczy zejść z głównych ulic i piękna chińska architektura ulega znacznym modyfikacjom. Uliczki są bardzo wąskie, a chodniki jak dla kota! Standardem są malusieńkie sklepiczki przyklejone jeden do drugiego. Raczej nikt nie dba tu o jakiś spójny wizerunek elewacji. Wygląda to niekoniecznie elegancko i ma odpowiednio brudny zapach ale dla mnie takie miejsca okazały się bardziej urokliwe... no czuć ten chiński klimat. Nowością jest dla mnie to, że tutaj z handlem wychodzi się wręcz na chodnik! Do standardów należy widok zawsze otwartych drzwi i sprzedawcy dajmy na to butów który prowadzi swój interes i jednocześnie miesza sobie coś w miseczkach: tu przegryzie, tam wyleje a biznes się kręci. Niektórym wręcz na ulicy: aż roi się od róznych wózków, wózeczków, taczek, skrzynek. Handluje tu się wszytkim: wszelkie owoce, chińskie lizaki z mięsa, zabawki, podrabiane perfumy, kasety płyty, widziałam nawet pana z sznurowadłami!Więc kto co ma z tym się wystawia. No bardzo wszechstronny ten naród :)
standardowa, boczna uliczka
modelka: chińska babcia ;)
bazarek
na ulicy możesz kupić owoce
stare kartony...
lub napompować rower :)
standardowa, boczna uliczka
modelka: chińska babcia ;)
bazarek
na ulicy możesz kupić owoce
stare kartony...
lub napompować rower :)
7 komentarzy:
Czuje, że będę ten blog często odwiedzała :)
Kurcze wszystko tam jest inne... ja na przykład nigdy nie widziałam policjanta w mundurze jeżdżącego na rowerze.
Hey obserwowałam już Twój poprzedni blog(na którym podobały mi się Twoje stylizacje;))a teraz znowu coś ciekawego przygotowałaś;)podziwiam, że ekspresowo podjęłaś decyzję i udałaś się w zupełnie odmienny miejsce. Powodzenia:)a jak tam chinskie streetfashion?Coś ciekawego?
w zeszłym roku studiowałam kulturoznastwo dalekiego wschodu, uczyłam się języka orientalnego, więc to co widze na zdjęciach, nie jest mi zupełnie obce. Ale dzięki Tobie będe mogła to zobaczyć "od środka". Jestem bardzo ciekawa jak Ci się będzie żyło w Shanghaiu.
Będe tu zaglądać często! :)
codziennie tu zagląda, pisz częściej kochana!
mua;*
o kurczę, to musi być fanatstczna przygoda ;) bardzo chętnie poczytam, co u ciebie słychac ;)
to jest świat!
jezu, tam jest ganialnie!
Prześlij komentarz