środa, 13 maja 2009

Startujemy :)

Trochę czasu mi zajeła organizacja, bo aż 3 dni ale mam już internet jestem w Chinach więc prowadzenie tego bloga uważam za otwarte!

Po krótce streszczę sytuację: dostałam szansę sprawdzenia się w roli modelki na rynku azjatyckim. W tym celu przeprowadziłam się z Wrocławia do Szanghaju. Szybka decyzja, i jestem na miescu. Trochę spora odległość bo aż 16 godz podróży, ale dla chcącego nic trudnego. Lot minął mi bardzo przyjemnie, leciała aeroflot z przesiadką w Moskwie. Najgorsze było oczekiwanie na samolot na rosyjskim lotnisku. bo ponad 4 godz nudy! Moją rozrywką było Glamour (jakie szczęscie że go wziełam z domu!) I tak zleciało mi z 3 godzinki... potem zrobiłam wycieczkę do toalety i wracając minełam przystajnego chłopaka, z normalni europejskimi oczami(wcześniej był lot do Tokyo). Posłałam mu uśmiech z cyklu te słodkie i nic czytam dalej. Po jakiś 10 min skradania coś zrobiło cień nade mną. Okazało się że to TEN chłopak i też czeka na lot, jest z Kijowa czy z czegoś podobnego i pordóżuje sobie po Azji. Bardzo miły chłopak i miła konwersacja! Dostałam komplement ze bardzo słodko się czerwienie, ja on to ujął: zupełnie jak keczup. Wymieniliśmy się gmailami i fru do samolotu który teraz to się spóźnił nie w porę! Ale nadrobił swoje grzechy standardami: tv gdzie można oglądać filmy, clipy, grać i śledzić trasę loturewelacja! Te prawie 9 godzinki mi szybko zleciały, ba nawet spałam 4! Co od jedzenia to hmmm: jakis rosyjsko-chiński mix: surowa ryba, sałatki sosie sojowym i kwadracik ciasta, 2 mikro bułeczki i masełko. Na obiad dorzucili ryż z mięsem a jakże, a na sniadanie zamiast tego był jakiś omlet na zielonych ogórkach.

mój apartamentowiec i widok z sypialni

Teraz moje miejsce zamieszkania to apartamentowiec położony w centrum miasta. Mieszkam sobie na 18 piętrze na razie sama (nowa modelka ma przyjechać w sobotę). Teraz nie mam pojęcia co jest dookoła bo nie ma czasu na zwiedzanie. Mój agent co wieczór dostarcza mi informacje gdzie co i jak tomorrow więc się nie nudzę. Ale castingi to też świetna okazja żeby poznać nowych ludzi. Dwa dni temu spotkałam Izabelę z Polski i Timura z Kijowa, okazało się ze mieszka w tej samej dzielncy co ja i idziemy razem na lunch. Wczoraj np miałam okazję poznać bardzo sympatyczną chinską dziewczynę Pandorę. Dostałam od niej komplement ze przypominam top modelkę Emmę, jestem nią już zachwycona do szaleństwa. Wymieniłyśmy sie numerami i jak będę miała wolne to wkońcu coś zobaczę oprócz biur i taxówek. Właśnie! Dziś pierwszy raz musiałam poruszać się po mieście SAMA. Mama zapisane adresy w wersji angielskiej i chinskiej i używającej tej karteczki muszę pokazywać dla kierowcy gdzie ma mnie zawieść. I z tym jest problem... bo oczywiście żadko który wie więcej po angielsku niż hello/ money. Więc kiwają głową a czy zawiozą w dobre miejscie to jeden Bóg raczy wiedzieć. Miałam to szczęscie że mój taxi driver akurat trafił tam gdzie trzeba. Wogóle wszystko w Chinach jest ZUPEŁNIE inne! Nad tym tematem skupię się w odzielnym poście bo jest co opisawać!


puk puk :)


tutaj wypowczywam...


tutaj się myję....


tutaj gotuję....


a tu spię :D

Za mna moja pierwsza praca- zdjęcia do yoho mogazyne: sports wear i jako drugie sesja strojów kompielowych w stylu party's baby. Razem ze mną pozowała modelka z Rosji - Tania . Sesja wyszła sexownie kolorowo i klubiwo. Yoho ma się ukazać w lipcu, od początku śledziłą nas chinskie coś ala fashion tv, więc w przerwach były wywiady i przebitki. Ale było śmiesznie bo mówiłam jednocześnie po angielsku i rosyjsku z racji dialogów z róznymi ludzmi. W rezulatcie często w jedny zdaniu mowiłam i tak i tak. Ale mogę sie pochwalić że bo już po barierze językowej ani śladu i bardzo żałuję że nigdy nie przyszło mi do tej pustej łepetyny żeby studiować właśnie angielski! Ale teraz jeszcze kilka dni praktyki i buzia nie będzie mi się zamykać.


backstage sesji do Yoho Magazine z Tanią


piękne buty, szkoda że wszytkie w rozmiarze 38...



party's baby :)

Po tym całym dniu pełnych wrażeń usmiadomiłam sobie że mój żołądek krzyczy jeść!( na backstage połknełam 4 małe sushi ale było jakieś słabe) więc po zafundowałam sobie profesjonalne. Wpadłam na miejsce gdzie samemu kompletuje się zestawy ze świerzych elementów a jest ich kilkanaście do wyboru. Mi osobiście smakują te kwadraciki z ryżu które mają na wierzchu taką watkę w smaku przypominającą ostrego łososia z chipsem, no niebo w gębie!

chińskie kiwi, pyycha!


manman chi:)

9 komentarzy:

A. pisze...

Hej Sylwia! :) A mogę zapytać z jaką agencją z PL wyjechałaś?
Życzę powodzenia, będę tu zaglądać :-)

Chic Chiq pisze...

:)))))podbijaj wielkie chiny^^
zazdroszcze:)))))))

p.s. itadakimasu to raczej tak po japońsku więc raczej życze ci "manman chi" ;]

Fashion Extravert pisze...

ale superrrr, to kiedy mozemy wpadac z szafiarkami w odwiedziny?D::D zyczeee wielu sukcesow, zawojuj te chiny!:))

joanna pisze...

To jest przygoda życia! Xie-xie za relację:)

Unknown pisze...

kochanie jesteś tam dopiero kilka dni a ja mam wrażenie że jesteś w tym Shanghaju jakiś miesiąc lub dwa|! :) Ale widzę że sobie świetnie radzisz-i na chłopaków znajdujesz czas :D To dobrze! Trzymam kciuki za Twoją karierę. Pisz często!!! Buziaki :****

Karolina. pisze...

Bosko:) zgadzam sie ze to trip zycia,zazdroszcze tego Shanghai'u

stewardessy.blogspot.com pisze...

dziękuję za te ciepłe słowa. Racja jestem tu tylko pare dni ale czuję się jak świetnie,a miasto bardzo mi się podoba :)
Moja agentka jest stąd www.aw-agence.com, a w Chianch jestem tutaj http://www.atfashionsh.com/.

Szafiarki wpadajcie już teraz, mam całą chatę dla siebie :D

rybka pisze...

Wiedziałam, że sobie poradzisz! :*

Anonimowy pisze...

To wszystko wydaje się być jakimś snem! Powodzenia tam, (jejku jak ja zazdroszczę) :))