czwartek, 14 maja 2009

Pierwsza wycieczka.

Pierwsze koty za płoty! Chwilę wolnego czasu wykorzystałam na wycieczkę po najbliższej okolicy. Byłam zmuszona poruszać się pieszą gdyż nie znam chińskiego więc nie kupię biletu w autobusie a roweru u mnie też brak. Właśnie rower! To razem z skuterem czy motorynką podstawa chińskiej komunikacji! Jeżdzą tym wszyscy i wszędzie. Tutaj codziennym widokiem jest cała rodzina usadowiona na jednym pojeździe, kieruje oczywiście głowa rodziny czyli ojciec. Najgorzej ma dziecko bo ląduje gdzieś na ramie! Podoba mi się że tutaj jest tyle miejsc postojowych właśnie dla dwóch kułek, w rezultacie praktycznie wszystkie chodniki są nimi zastawone tak, że ciężko sie przecisnąć.



młodzież na rowerach...

policja też....


a babcia z dziadkiem dorobili się już skutera :D


parking rowerowy można spotkać wszędzie

Oprócz rowerów, taxówek, motorów, autobusów znaczna większość korzysta z metra. Fajnie bo to coś jeździ sobie po szynie pod ziemią, po ziemi, nad ziemią... aż 9 lini! Dzięki temu nie zajmuje niepotrzebnie ulic, hmm może dlatego są miejscami takie szerokie jak autostrady? Wczoraj wybrałam się w odwiedziny do Izabeli i czekała mnie przejażdzka tym metrem samodzielnie po raz pierwszy. Na szczęscie podszedł do mnie chłopka z obsługi który o dziwo umiał angielski i szczęśliwie przejechałam 4 przystanki. Jak mi potem Iza wytłumaczyła: w chinach jak ktoś zna angielski to się z tym bardzo afiszuje, dlatego chłopczyk sam się zaoferował z help :)

metro.

Ogólnie moja okolica wygląda imponująco: dużo ciekawych architektonicznie biurowców, jakieś wieksze centra handlowe ( mój carefful jest w galeri która ma 6 pięter!) i dużo butików, zakładów fryzierskich dla ludzi i dla psów też ( tutaj to norma że na jednej ulicy spotykasz nawet kilkanaście takich miejsc!)... ogólnie jest na co popatrzeć. Wszystko utrzymane w czystości i porządku , co krok mozna napotkać pani/pania z wielką szczotką. Zaskakujące czemu mają takie problemy z własną higieną? Wnioskuję że tutaj ważniejszy jest wygląd ulicy niż zapach własny... każdy naród ma inne priorytety.

moje osiedle







architektura w centrum

starbucks coffie jeeee :D!!!

Ale nie jest tak do końca różowo.Wystarczy zejść z głównych ulic i piękna chińska architektura ulega znacznym modyfikacjom. Uliczki są bardzo wąskie, a chodniki jak dla kota! Standardem są malusieńkie sklepiczki przyklejone jeden do drugiego. Raczej nikt nie dba tu o jakiś spójny wizerunek elewacji. Wygląda to niekoniecznie elegancko i ma odpowiednio brudny zapach ale dla mnie takie miejsca okazały się bardziej urokliwe... no czuć ten chiński klimat. Nowością jest dla mnie to, że tutaj z handlem wychodzi się wręcz na chodnik! Do standardów należy widok zawsze otwartych drzwi i sprzedawcy dajmy na to butów który prowadzi swój interes i jednocześnie miesza sobie coś w miseczkach: tu przegryzie, tam wyleje a biznes się kręci. Niektórym wręcz na ulicy: aż roi się od róznych wózków, wózeczków, taczek, skrzynek. Handluje tu się wszytkim: wszelkie owoce, chińskie lizaki z mięsa, zabawki, podrabiane perfumy, kasety płyty, widziałam nawet pana z sznurowadłami!Więc kto co ma z tym się wystawia. No bardzo wszechstronny ten naród :)


standardowa, boczna uliczka


modelka: chińska babcia ;)



bazarek



na ulicy możesz kupić owoce

stare kartony...

lub napompować rower :)




7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Czuje, że będę ten blog często odwiedzała :)
Kurcze wszystko tam jest inne... ja na przykład nigdy nie widziałam policjanta w mundurze jeżdżącego na rowerze.

Kaś pisze...

Hey obserwowałam już Twój poprzedni blog(na którym podobały mi się Twoje stylizacje;))a teraz znowu coś ciekawego przygotowałaś;)podziwiam, że ekspresowo podjęłaś decyzję i udałaś się w zupełnie odmienny miejsce. Powodzenia:)a jak tam chinskie streetfashion?Coś ciekawego?

Alice pisze...

w zeszłym roku studiowałam kulturoznastwo dalekiego wschodu, uczyłam się języka orientalnego, więc to co widze na zdjęciach, nie jest mi zupełnie obce. Ale dzięki Tobie będe mogła to zobaczyć "od środka". Jestem bardzo ciekawa jak Ci się będzie żyło w Shanghaiu.
Będe tu zaglądać często! :)

Pola Zas pisze...

codziennie tu zagląda, pisz częściej kochana!
mua;*

VENILA KOSTIS pisze...

o kurczę, to musi być fanatstczna przygoda ;) bardzo chętnie poczytam, co u ciebie słychac ;)

Karolina. pisze...

to jest świat!

Villk pisze...

jezu, tam jest ganialnie!